Ułatwienia dostępu

Logo Schroniska Promyk

Na skróty

Ważne telefony

Lokalizacja schroniska

ARON

Niedługo minie już pięć tygodni od adopcji Arona, jednak czujemy się jakby w naszym domu był od dawna. Trafił na nasze Przymorze z nienaganną opinią behawiorysty i podpisujemy się obiema rękami/czterema łapami. Pieseł na medal. Od samego startu ma do nas ogrom zaufania – już pierwszego dnia pokazywał nam brzuszek i prosił o pieszczoty dosłownie w każdym miejscu i tak zostało do tej pory. W każdym miejscu naszego domu też się znalazł czując się tu jak pełnoprawny domownik – dzikus nie zna pojęcia przestrzeni osobistej. Sama się łapię na psa urok osobisty i czasami odpuszczam zasady, aby po prostu poprzytulać się z Nim na łóżku – a szczeniak robi to bardzo często i wykorzystuje jak się da. Słowo „szczeniak” niesamowicie pasuje do charakteru Arona – pojętny, ale energiczny i ciężko zapanować nad skupieniem. Staramy się spożytkować tę psią energię na wybiegu oraz na długich spacerach. Uczę go się się uczyć, uczę go bawienia się zabawkami czy ucząc go zabawy samemu. I właśnie ta praca oraz obserwacja progresu sprawia najwięcej frajdy. Chociaż ten egzemplarz jest na tyle specyficzny, że nie rozumie pojęcia „kija”, a raczej reaguje na samą „marchewkę”. Dlatego też ciężko opanować jego instynktem łowieckim (lisy, dziki, dzikie koty, ptactwo wszelakiego gatunku – a to wszystko jest na Przymorzu pod dostatkiem). Chciałam też zapewnić psu życie towarzyskie na wybiegu czy spacerach, jednak tutaj loteria psich fochów i agresji. Coraz lepiej radzi sobie z nie reagowaniem na zaczepki będąc na smyczy, ale czasami sam zaczyna koncert widząc już z daleka swojego domniemanego wroga życia. Aż dziw, że ten domowy puchatek potrafi zamienić się w agresora. Pies jest zdrowy i ma się dobrze. My też.
Dziękujemy za zaufanie.